Sekret egipskich rytuałów miłosnych






Egipcjanie do odprawiania rytuałów miłosnych używali woskowych wizerunków w podobny sposób, jak późniejsi europejscy magowie - ale jeden z przykładów jest szczególnie interesujący, ponieważ wizerunek nie przedstawiał osoby, której dotyczył, lecz rodzaj pośrednika w zaklęciu miłosnym. Mężczyzna pragnący konkretnej kobiety musiał wykonać wizerunek psa z wosku zmieszanego ze smołą i wyryć na nim pewne słowa mocy. Następnie stawiał psa na tabliczce, również z wyrytymi słowami mocy, i umieszczał tabliczkę i psa na statywie. Następnie mężczyzna musiał wyrecytować oba zestawy słów mocy, a wtedy działy się dwie rzeczy. Albo pies miał warczeć i kłapać na mężczyznę, a wtedy nie zdobędzie on damy, albo miał szczekać, a wtedy dama przychodziła do niego. Można argumentować, nie bez racji, że była to w istocie forma testu. Jeśli mężczyzna podświadomie wiedział, że jego pragnienie zdobycia damy było nierozsądne, przekładał tę wiedzę na przekonanie, że pies warczał. Jeśli natomiast w głębi serca wiedział, że egipski rytuał miłosny magicznerytualy.pl/najsilniejszy-egipski-rytual-milosny może przynieść sukces, wierzył, że pies zaszczekał. Nie jest to bynajmniej niezdrowe podejście do problemu.

Wiele tekstów zawartych w Egipskiej Księdze Umarłych, które zapisywano na papirusach składanych przy zmarłym, było w rzeczywistości zaklęciami mającymi chronić go przed niebezpieczeństwami związanymi z podróżą w zaświaty. Wielką nadzieją zmarłego było odbycie podróży przez Niebo w łodzi boga słońca Ra, łodzi miliona lat, dlatego też na kawałku papirusu rysowano specjalnym zielonym tuszem obraz tej łodzi, na którym znajdowały się postacie Izydy, Thotha, Szu i Kephery oraz zmarły, którzy w niej płynęli. Papirus ten miał być pobłogosławiony słowami mocy i przymocowany do piersi zmarłego, ale nie dotykał jego ciała. Witalne atrybuty zmarłego były chronione przez takie zaklęcia papirusu, jak: Witaj, bogu Tem, daj mi słodkie tchnienie, które mieszka w twoich nozdrzach. Czuwam nad Jajem Wielkiej Kakadu; kiełkuję, jak ono kiełkuje; żyję, jak ono żyje; mój oddech jest jego oddechem. Egipcjanie bardzo wierzyli w magiczną moc słów, zarówno tych zapisanych na papirusie, namalowanych na ścianach, zapisanych na amuletach i talizmanach, jak i wypowiadanych. A najpotężniejsze ze wszystkich były imiona bogów i bogiń.

Personifikowano również czynniki złe lub niebezpieczne, a w razie potrzeby nazywano je i bezpośrednio odwoływano się do nich w formułach wiążących. Na przykład zaklęcie chroniące przed niebezpiecznymi bestiami: "Witaj, panie bogów! Oddal ode mnie lwy z kraju Meru i krokodyle, które wychodzą z rzeki, i ukąszenia wszystkich jadowitych gadów, które wypełzają ze swoich nor. Odsuń się, krokodylu Mak, synu Seta! Nie poruszaj się za pomocą swego ogona! Nie pracuj nogami i stopami! Nie otwieraj paszczy! Niech woda, która jest przed tobą, zamieni się w ogień trawiący... i tak dalej. Słowa te wypowiadano nad namalowanym na glinie wizerunkiem boga Amona, z krokodylem Makiem pod stopami. Grecja była kolejnym krajem, w którym istniały tradycje związane z egipskimi urokami miłosnymi. Podobno Arystoteles podarował Aleksandrowi Wielkiemu pudełko, w którym znajdowały się przybite do niego twarzą w dół figury woskowe przedstawiające różne rodzaje sił zbrojnych, z którymi Aleksander mógłby się zetknąć. Nie wolno mu było nigdy wypuścić go z ręki, ani z ręki zaufanego sługi. Zawsze, gdy ją podnosił lub odkładał, musiał recytować nad nią pewne słowa. Wówczas wojska, które przedstawiały figury, nie byłyby w stanie mu się przeciwstawić. Według greckiego historyka Ksenofonta wielki filozof Sokrates mocno wierzył w moc zaklęć. Zapytany, czy zna takie sztuki, odpowiedział: Jak myślisz, dzięki jakim innym wpływom Apollodor i Antystenes pozostają ze mną, a Cebes i Simias przychodzą do mnie z Teb? Nie osiągam tego bez wielu miłosnych uroków, zaklęć i czarodziejskich kół. Zwyczaj całowania się pod jemiołą ma swoje korzenie w o wiele bardziej skutecznym czarowaniu. Prawdopodobnie ze względu na swój sok przypominający nasienie jemioła była zawsze symbolem płodności. Pliniusz szczególnie polecał jemiołę rosnącą na dębie kobietom pragnącym począć dziecko, aby nosiły ją przy sobie. Jemioła była też uważana za wytrych do zamków. Trzynastowieczny mag napisał: To ziele jemioły, wraz z pewnym innym zielem, które nazywa się Martegon otwiera wszystkie zamki.